TYLKO U NAS: WYWIAD ZE SŁYNNYM DIDŻEJEM
Jak został pan Didżejem?
Tak na marginesie nadmienię, iż w Argentynie istnieje chwalebny zwyczaj zwracania się do didżejów per „maestro”. A odpowiadając na pańskie pytanie, solidnie się do tego przygotowywałem. Przez kilka miesięcy katowałem się codziennie rano piętnastokilometrowymi przebieżkami, dźwigając na plecach wielkie tusze wołowe.
Czy mistrz zawsze chciał zostać tangowym didżejem?
W dzieciństwie marzyłem o tym, by zostać wyplataczem koszyczków. Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Co mistrza inspiruje?
Nie jestem wybredny. Wystarczy najzwyklejsza gorzała!
Mistrzu, czytają nas dzieci i młodzież!
Ahoj, dzieci i młodzieży!
Pomówmy może o samym procesie twórczym. Czy w czasie grania lubi mistrz dotykać przedmiotów szczególnie gładkich, ostrych lub szorstkich?
Tylko ostrych. Noże, widelce, szpilki, może być coś ze szkła.
Ulubiona orkiestra mistrza?
Bywalcy milong wiedzą, że żywię pewną słabość do Orkiestry Reprezentacyjnej Wojska Polskiego. Cóż począć, nostalgia. Nie zawsze byłem hippisem.
Co w sztuce didżejowania jest najtrudniejsze, mistrzu?
Pucu, pucu, chlastu , chlastu, nie mam rączek jedenastu. Mizianie suwaków miksera, machanie myszką, trzymanie kubka gorącego mleka, sporządzanie notatek i donosów, drapanie się tu i ówdzie przecież te wszystkie czynności DJ musi wykonywać jednocześnie, idealnie koordynując je w czasie.
I jak mistrz sobie z tym radzi?
Nigdy nie rozstaję się z moją ośmiorniczką.
Czy da się wyżyć z didżejowania?
Organizatorzy milong to sępy! Każą sobie słono płacić. Staram się nie grać zbyt często, żeby jakoś związać koniec z końcem.
Czy mistrz chciałby coś dodać na koniec?
Oto moje poglądy. A jeśli wam się nie podobają, mam też inne.
16:00-17:00 Praktyka
17:00-21:00 Milonga
Wstęp:
Milonga 15 zł
Praktyka 10 zł