MILONGOWY KODEKS

Parkiet to najważniejsza, centralna część milongi. To niemal mistyczne miejsce, w którym muzyka dzięki tancerzom zamienia się w ruch; miejsce, w którym tancerze przeradzają się w uczucie, a uczucie w piękno… To również tutaj bywamy popychani, deptani i tratowani, a wówczas wymienione wcześniej uniesienia tracą w znacznej mierze swój czar. Trzeba więc zachować czujność!

Na parkiecie obowiązują pewne zasady. Szanujmy je, żeby oszczędzić sobie i innym nieprzyjemności.

PORUSZANIE SIĘ PAR

Łatwo zauważyć, że tancerze poruszają się w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara. Co więcej przemieszczają się po określonych „torach”. Oto ilustracja, która doskonale to obrazuje:

Kodeks

Tor zewnętrzny: Należy on do tych, którzy potrafią tańczyć. Wymaga on bowiem zachowania płynności ruchu, a ponadto tancerze, którzy nim suną, będą cały czas wystawieni na widok „obserwatorów”. Istnieje też ryzyko wpadnięcia na któryś z okalających parkiet stolików, co z pewnością nie należy do dobrego tonu, zwłaszcza jeśli przewrócimy stojące na nim trunki. W Argentynie kończy się to często burdą, a przynajmniej kopniakiem w kostkę.

Tor pośredni: Tutaj spotkać można przeważnie tancerzy średniozaawansowanych i tych tancerzy zaawansowanych, którym nieszczególnie zależy na publiczności. Ruch jest tu nieco mniej płynny, a swoboda – większa. Nie trzeba się przejmować obserwatorami.

W środku: Tutaj często tańczą początkujący (osoby tańczące od kilku miesięcy). Można tańczyć bardzo swobodnie, nie trzeba się przemieszczać, zachowywać płynności ruchu. Tutaj też bawią się ci zaawansowani milongueros, którzy chcą tańczyć w sposób nieco mniej ortodoksyjny albo (uwaga dziewczyny!) mają określone intencje romantyczno-erotyczne związane z partnerką (czytaj: chcą ją poderwać). Miejsce to zapewnia bowiem największą intymność, wielki mistrz może tu tańczyć z początkującą (a jest to ulubione zajęcie tangowych myśliwych) tak, by jego status na tym nie ucierpiał. Miejsce to pozwala także na taniec „na zwolnionych obrotach” zwany też „tango przytulango” lub „ekscytango”. W stylu tym najważniejsze jest objęcie, kontakt, intencja; ruch redukuje się bowiem do minimum. Najlepiej pasuje to do muzyki Pugliese, z innymi orkiestrami (nie mówiąc już o milongach) może się wydawać cokolwiek niestosowne.

KILKA WSKAZÓWEK:

Wskazówki te można uznać za „znaki drogowe” regulujące przemieszczanie się po torach parkietu.

Trzymaj się swojego toru. Wybierz przestrzeń, w której czujesz się najswobodniej i trzymaj się jej. Nie należy tańczyć slalomem, niczym motocyklista omijający samochody.

-Nie zatrzymuj się. Jeśli nie tańczysz w środku, staraj się nie zatrzymywać na dłużej niż jeden czy dwa takty, choć oczywiście trzeba się dostosowywać do tempa z jakim poruszają się inni tancerze.

-Nie idź do tyłu. Należy unikać stawiania kroków w kierunku przeciwnym do ruchu na parkiecie, zwłaszcza plecami do tyłu.

-Nie blokuj parkietu. Nawet jeśli fajnie ci się gaworzy z partnerem/partnerką, lepiej kontynuować pogwarkę poza parkietem. Aczkolwiek prawdą jest, że pewien okres dzieli pierwsze nuty utworu od początku tańca, niektórzy nadmiernie go przeciągają, nie chcąc urywać ciekawej rozmowy. Można grzecznie zaproponować interlokutorowi dokończenie dyskusji gdzieś na boku. Nie ulega wątpliwości, że inne motywacje do blokowania ruchu – jak na przykład uczenie kogoś figury – są o wiele bardziej naganne i niegrzeczne. Jeśli przydarzył ci się właśnie atak serca, jesteś usprawiedliwiony, aczkolwiek kultura osobista nakazywałaby przesunąć się w stronę stolików, by nie przeszkadzać pozostałym tancerzom.

-Nie spiesz się. Unikaj wyprzedzania innych tancerzy. To nie tor wyścigowy, pośpiechem niczego nie zyskasz (oprócz spojrzeń pełnych dezaprobaty a może nawet kuksańca).

Wyprzedzaj z lewej strony. Jeśli już musisz wyprzedzić inną parę (a czasem nie ma innego wyboru: zawsze się zdarza jakiś zawodnik, który wykonuje przez pięć minut fiorytury w jednym miejscu), omiń ją z lewej strony. Prowadzący będzie cię mógł zobaczyć (twarz partnerki zasłania mu przeważnie widok z prawej strony).

-Zachowaj odstęp. Odstęp ten zależy oczywiście od stopnia zatłoczenia parkietu. Niewątpliwie jednak warto przyjąć, że od 30 centymetrów do metra z lewej strony prowadzącego tancerza należy do niego. To jest ta przestrzeń, którą widzi i wykorzystuje, aby uniknąć kolizji z innymi parami. Na bardzo zatłoczonym parkiecie przestrzeń ta zawęża się do minimum, niemniej jednak należy ją szanować.

(Tłumaczenie: caminito. Publikujemy dzięki uprzejmej zgodzie tangoscopio: http://www.tangoscopio.com/

Serdeczne podziękowania dla Bartka za obrazek)

Od Caminito: argentyńscy nauczyciele prowadzący warsztaty w naszym kraju, jeśli w ogóle zniżają się do objaśniania kursantom zasad obowiązujących na parkiecie, przeważnie ograniczają się do na poły lakonicznej, na poły mistycznej formuły: „musicie mieć oczy wokół głowy”. Wydaje mi się (a wiem coś o tym z własnego doświadczenia), że tancerzom początkującym – czy nawet już trochę raczkującym – szalenie trudno jest stosować się do takiego zalecenia. Dlatego też najlepiej zacząć od przestrzegania jednej prostej zasady (oprócz tych, które wymienia tangoscopio):

Uważajcie przede wszystkim na parę, która tańczy przed wami. To wy macie dbać o to, żeby nic jej się nie stało. Musicie jej zostawić trochę przestrzeni, nie podchodzić za blisko, “osłaniać jej tyły”. To naprawdę nie jest takie trudne. Jeśli nie macie oczu wokół głowy, miejcie je przynajmniej z przodu swojej szanownej makówki. Tak, zaawansowani stażem partnerzy, dotyczy to również was! Jeśli para tańcząca przed wami nie wykonała właśnie dwóch szybkich kroków do tyłu, a mimo to na nią wpadliście, wina leży po waszej stronie!

Nie zgadzacie się? Chcecie coś dodać, podzielić się przemyśleniami? Zapraszamy do wpisywania komentarzy.

14 Odpowiedzi to “MILONGOWY KODEKS”


  1. 1 Tanguillo 6 marca, 2008 o 8:51 pm

    Hi, I’m the author of this article. Is nice to see the repercussion of it 🙂
    One question, what language is this?

  2. 2 caminitopl 6 marca, 2008 o 11:01 pm

    !Hola, chico!

    Es una traduccion al polaco. Te escribi hace algunos meses para pedirte el permiso de reproducir el texto (y lo obtuve…) Espero leer pronto algo nuevo en el excellente tangoscopio!

    Un abrazo,

    Caminito

  3. 3 Blautango 7 marca, 2008 o 10:12 am

    Amen! Oby te słowa trafiły pod strzechy! Aby się temu celowi trochę przysłużyć, dodałam link do tego artykułu w dziale „Savoir Vivre” na BlauTango. Serdecznosci, Monika

  4. 4 Tanguillo 7 marca, 2008 o 2:18 pm

    Caminito, perdón, la verdad no recuerdo, busque en mi blog pero no encontré nada, fue por mail el pedido?
    Pregunto solo porque quizás hay estaba lo que te voy a preguntar ahora. ¿Como aprendiste español (o polaco)? ¿Vivis en polonia?
    Saludos!

  5. 5 caminitopl 7 marca, 2008 o 2:41 pm

    Tanguillo, me resisto a pensar que conozco tu blog mejor que tu, pero la verdad es que encontre mi comentario debajo del texto „Bueh, tuve que abrir la boca” del 20 de april.
    Para responder a tu pregunta: si, soy polaco y vivo en polonia (si no tenemos en cuenta 1/12 del ano en Buenos Aires…). El castillano lo aprendi como los otros milongueros de Polonia: leyendo el tangoscopio, por supuesto!
    Saludos!

  6. 6 Tanguillo 7 marca, 2008 o 4:37 pm

    Es verdad! Bueh, la verdad es que mi memoria no es ciertamente mi compañera mas fiel.
    A ver si nos estamos encontrando la proxima vez que vengas!
    Un abrazo!

  7. 7 Bartek 8 marca, 2008 o 9:05 pm

    Hej!

    Super tekst, ja mam do niego dwa komentarze:

    1) kiedy zaczynałem tańczyć (czyli wciąż 😀 ) unikałem środka parkietu, bo:
    a) tańczyli tam tacy jak ja, czyli początkujący, bez ładu i składu (kolizja gwarantowana)
    b) lepiej tańczący przeganiali mnie dzikimi figurami i boleo prosto w nerkę

    czyli niestety dla początkujących nie ma niestety dobrego miejsca na parkiecie..

    2) na najbardziej zewnętrznym torze czuję się osobiście najbardziej „bezpiecznie”, bo martwa strefa horyzontu, blokowana przez głowę partnerki (czyli gdzieś tak od godziny pierwszej do czwartej, stosując terminologię wojskową) powinna być w teorii pusta. Daje mi to możliwość wykonania ruchu po skosie w prawo – tańcząc na wewnętrznych torach właściwie ten kierunek odpada.

    Pozdrawiam 🙂
    Bartek

  8. 8 caminitopl 8 marca, 2008 o 11:33 pm

    Odnośnie punktu pierwszego: z tego, co piszesz, wynika, że tańczenie na środku wyrabia hart ducha (ducha bojowego, rzecz jasna). W Polsce jest to niezwykle potrzebna cecha, gdyż parkiet wygląda często tak, jakby trwała na nim nieustanna wojna wszystkich ze wszystkimi. Początkujący mają dobrze, gdyż obowiązuje większa tolerancja wobec nich: mogą wymierzać celne i podstępne ciosy przeciwnikom, tak by wszyscy złożyli to na karb ich niedoświadczenia, nie widząc w tym skutecznej, starannie przemyślanej i niszczycielskiej taktyki.

    Co do punktu drugiego, właściwie masz rację, choć pamiętać należy, iż na tańczących po zewnętrznym torze czyhają wyjątkowo perfidne krzesła oraz zdradliwe stoliki! Nie mówiąc już o wolnych elektronach w postaci całkowicie nieprzewidywalnych i podstępnych spacerowiczów!

    Grunt to nie tracić morale. Jak mawiają argentyńscy milongueros: „¡La lucha continúa, la victoria es cierta!”.

    Z żołnierskim pozdrowieniem,
    Caminito

  9. 9 Tanguillo 10 marca, 2008 o 2:48 pm

    Je, si me querés traducir a grosso modo algunos de los comentarios, te lo voy a agradecer 🙂

  10. 10 Hernan 28 kwietnia, 2008 o 6:27 pm

    Estimado Caminito:
    He visto que manejas el castellano en excelente forma y que ademas amas el tango. Precisamente soy argentino y adoro el tango en todas sus expresiones, principalmente el baile. Tendre que viajar en 2008 a Polonia a causa de mi trabajo a la ciudad de POLICE, y queria saber si tenias alguna direccion sobre alguna Milonga en Police.

    Estare agradecido de cualquier informacion que puedas enviarme, ya que polaco no entiendo (ingles solamente).

    gracias
    Hernan

  11. 12 karol 29 października, 2008 o 5:54 pm

    nawet 1 krok do tyłu, powodujący kolizję, obwinia prowadzącego przed nami.
    w otwartym łatwo sprawdzić czy przy cofaniu się nie wpadniemy na kogoś, natomiast w zamkniętym krok do tyłu zmieniam w „krok obrotowy”(w lewo lub prawo) do tyłu.
    powoduje to przemieszczenie się pary do tyłu najwyżej o kilka centymetrów, a to może spowodować, w najgorszym wypadku, tylko otarcie, a nie wpadnięcie.
    w dużym tłoku, takie otarcie to nic niezwykłego, pary czasem cały czas „ocierają” się o siebie.
    w warszawie, gdzie ludziom wydaje się, że jest ciasno na milongach, a jest zawsze pół metra i tańcząc w miarę normalnie (czyli nie człapiąc w miejscu) łatwo orientować się co robi para za nami i jakie duże daje nam miejsce z tyłu. czyli nie ma kłopotu ze swobodnym tańcem już dla średniozaawansowanego (3 lata tańczenia).

  12. 13 caminitopl 30 października, 2008 o 12:41 am

    Moje twierdzenie: „Jeśli para tańcząca przed wami nie wykonała właśnie dwóch szybkich kroków do tyłu, a mimo to na nią wpadliście, wina leży po waszej stronie!” – odnosi się, co powinienem był podkreślić – do typowych milong, nie zaś do tych (skądinąd najsympatyczniejszych), kiedy to wszyscy tancerze są ściśnięci jak sardynki w puszce. Wówczas kroków do tyłu po prostu nie da się zrobić. Jeśli jest jednak miejsce… Zakładamy, że para z tyłu nie powinna „pod nas” podchodzić, a zatem zwykły krok do tyłu (20-30 cm) nie powinien nikomu przeszkadzać. W każdym razie taka jest moja opinia. Pod tym względem nie rozumiem, czym otwarte trzymanie miałoby się różnić od zamkniętego. Jeśli można zrobić krok w tył w otwartym trzymaniu to tym bardziej można go zrobić w zamkniętym. W otwartym mamy wprawdzie lepszą widoczność z prawej strony, ale nadal nie mamy oczu z tyłu głowy. Chyba że tańczymy w stylu pewnego znanego tancerza nuevo i jego uczniów, przed każdym krokiem machając głową na wszystkie strony. Ale to już całkiem inna bajka. Zasadniczo jest w każdym razie tak, że widzimy parę przed nami i możemy ją „chronić”, pary za nami zaś nie widzimy i możemy tylko liczyć na to, że będzie nas szanować.


  1. 1 Códigos Milongueros: Reglas de circulación del tránsito tangueril » TangoScopio Trackback o 18 kwietnia, 2008 o 4:17 pm

Dodaj komentarz




Archiwum